Posługa przyszysłego Prymasa Tysiąclecia widziana oczami jego wychowanka, współpracownika i jednego z następców na stolicy biskupiej.
Bp Wyszyński był człowiekiem szalonej pracy, był nieprawdopodobnie pracowity, podziwiałem go za to, odpoczywał jedynie gdy był chory. W ciągu 2 lat i 8 miesięcy zwizytował 1/3 diecezji, 80 z 244 parafii. To był nadludzki wysiłek. Czasami jechaliśmy na cały tydzień. Biskup spotykał się z setkami osób, bierzmował – pamiętam Zamość, gdzie asystowałem podczas bierzmowania 6 tysięcy młodzieży. Z każdej wizytacji przygotowywał protokół, który liczył, nie zwyczajowo jedną czy dwie strony, ale kilkanaście. Ujmował w nich wszystkie aspekty życia parafii. Nie wiem, kiedy to pisał, chyba w nocy. Wizytował głównie tereny zniszczone, Zamojszczyznę, parafie nadwiślańskie, gdzie stał front. Pamiętam, jak podczas jednej z wizytacji jechaliśmy 20 km i po drodze wszystko spalone. Biskup jechał tam, gdzie była bieda. Była zaś ogólna bieda, po prostu głód, a jednak ofiarność była niesamowita. Pamiętam, kiedyś wracaliśmy z wizytacji i wstąpiliśmy do wsi, gdzie ludzie sami odbudowali kościół z nadzieją, że biskup da im proboszcza, ale niestety nie miał kogo. Wielu księży miało po dwie parafie, nie było komu spowiadać. Ofiarność księży też była ogromna. Tu muszę wspomnieć jeszcze jedną cechę charakteru bp. Wyszyńskiego: nie denerwował się i umiał wybaczać. Pamiętam, gdy podczas jednej z wizytacji, coś mi nie wyszło i później przepraszałem biskupa za niedociągnięcia, a on tylko zapytał: „A chciałeś tak zrobić”, „Oczywiście, że nie” – odpowiedziałem, „A więc zapomnijmy o tym” – zakończył. - abp. Bolesław Pylak
Abp Bolesław Pylak. Stefan Wyszyński. Biskup lubelski, ISBN 83-228-0654-X, RW KUL, Lublin 1999, format: 150 x 210, ss. 312, oprawa miękka
Posługa przyszysłego Prymasa Tysiąclecia widziana oczami jego wychowanka, współpracownika i jednego z następców na stolicy biskupiej.
Bp Wyszyński był człowiekiem szalonej pracy, był nieprawdopodobnie pracowity, podziwiałem go za to, odpoczywał jedynie gdy był chory. W ciągu 2 lat i 8 miesięcy zwizytował 1/3 diecezji, 80 z 244 parafii. To był nadludzki wysiłek. Czasami jechaliśmy na cały tydzień. Biskup spotykał się z setkami osób, bierzmował – pamiętam Zamość, gdzie asystowałem podczas bierzmowania 6 tysięcy młodzieży. Z każdej wizytacji przygotowywał protokół, który liczył, nie zwyczajowo jedną czy dwie strony, ale kilkanaście. Ujmował w nich wszystkie aspekty życia parafii. Nie wiem, kiedy to pisał, chyba w nocy. Wizytował głównie tereny zniszczone, Zamojszczyznę, parafie nadwiślańskie, gdzie stał front. Pamiętam, jak podczas jednej z wizytacji jechaliśmy 20 km i po drodze wszystko spalone. Biskup jechał tam, gdzie była bieda. Była zaś ogólna bieda, po prostu głód, a jednak ofiarność była niesamowita. Pamiętam, kiedyś wracaliśmy z wizytacji i wstąpiliśmy do wsi, gdzie ludzie sami odbudowali kościół z nadzieją, że biskup da im proboszcza, ale niestety nie miał kogo. Wielu księży miało po dwie parafie, nie było komu spowiadać. Ofiarność księży też była ogromna. Tu muszę wspomnieć jeszcze jedną cechę charakteru bp. Wyszyńskiego: nie denerwował się i umiał wybaczać. Pamiętam, gdy podczas jednej z wizytacji, coś mi nie wyszło i później przepraszałem biskupa za niedociągnięcia, a on tylko zapytał: „A chciałeś tak zrobić”, „Oczywiście, że nie” – odpowiedziałem, „A więc zapomnijmy o tym” – zakończył. - abp. Bolesław Pylak
Abp Bolesław Pylak. Stefan Wyszyński. Biskup lubelski, ISBN 83-228-0654-X, RW KUL, Lublin 1999, format: 150 x 210, ss. 312, oprawa miękka