Kościół męczenników, czyli Kościół katolicki w krajach byłego ZSRR, odradza się. Dokonuje się to w blaskach Tajemnicy Fatimskiej, ale nie bez przeszkód, zwłaszcza na tzw. kanonicznych terenach prawosławnych. Od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia dzieło ewangelizacji wśród katolików i ludzi powracających do Boga, a pochodzących z rodzin katolickich, prowadzą głównie księża diecezjalni, zakonnicy i siostry zakonne, którzy przybywają tam z Polski i innych krajów. Śledząc kolejne reportaże i wywiady zamieszczone w tej książce, a jest ich w sumie czternaście, wędrujemy razem z Autorem i jego Rozmówcami - kapłanami i braćmi ze Zgromadzenia Słowa Bożego, zakonnicami ze Zgromadzenia Sióstr Służebnic Ducha Świętego i świeckimi z lokalnych wspólnot - po katolickich parafiach na Podolu, na Ukrainie, w Baranowiczach i okolicach na Białorusi, w Petersburgu, Wołogdzie, Jarosławiu, Tambowie, Moskwie - w europejskiej części Rosji, w Błagowieszczeńsku nad Amurem i w stolicy Syberii - Irkucku. I razem z nimi odkrywamy polskie korzenie katolicyzmu na dawnych Kresach II Rzeczypospolitej oraz w Rosji. Tysiące naszych Rodaków zapłaciło tam najwyższą cenę za swą wierność Kościołowi i Ojczyźnie... SŁOWO OD PROWINCJAŁA Proces „pieriestrojki", który przyczynił się do upadku realnego socjalizmu w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, otworzył drogi misyjne na Wschód. Ów „znak czasu" dostrzegła i właściwie odczytała Polska Prowincja Zgromadzenia Słowa Bożego, decydując się na rozpoczęcie pracy ewangelizacyjnej na Białorusi oraz Ukrainie. Pionierami tych misji byli o. Grzegorz Konkol oraz o. Jerzy Mazur. W Wierzbowcu na Ukrainie oraz w Baranowiczach na Białorusi powstały prężne centra ewangelizacyjne, w których spragnieni Boga ludzie mogą odnaleźć, rozwinąć, a także umocnić swoją wiarę. Równocześnie podjęto odbudowę kościołów i struktur parafialnych, katechizację dzieci i młodzieży. Starsze pokolenie często ze łzami w oczach mówiło o cudzie dokonanym przez wszechmogącego Boga. W ciągu kolejnych lat misjonarze werbiści rozpoczynali działalność ewangelizacyjną w Tambowie (1996), Wołogdzie (1996), Moskwie (1997), Sankt Petersburgu (1999) oraz w położonym przy granicy z Chinami Błagowieszczeńsku (1999). W 1997 r. Rada Generalna Zgromadzenia Słowa Bożego utworzyła - na wniosek Prowincji Polskiej - regię Ural, która obejmuje tereny od Brześcia do Władywostoku. Najmłodszymi misjami są Jarosław (2003) i Wołgograd (2005). Na dzień dzisiejszy w regii pracuje 36 werbistów z Polski, Słowacji, Indonezji, Niemiec oraz Indii. Radosną nadzieją napawa fakt, że wkrótce dołączy do nich 10 rodzimych współbraci, którzy w chwili obecnej są na różnych etapach formacji zakonno-misyjnej. Książka pana Marka A. Koprowskiego „Po obu stronach Uralu" jest pasjonującym świadectwem poświęcenia i trudu ewangelizacyjnego podjętego przez służebnice Ducha Świętego i werbistów na terenach byłego ZSRR. Jest to często bardzo niełatwa działalność na obszarach podległych jurysdykcji Kościoła prawosławnego. Prawie codziennie katoliccy misjonarze spotykają się z zarzutami prozelityzmu oraz „importu polskiej wiary", co zresztą mija się z prawdą. Jedną z naczelnych zasad działalności misyjnej jest bowiem prowadzenie dialogu ekumenicznego oraz międzyreligijnego. O takiej postawie otwartości na inne wyznania świadczy wiele podejmowanych w przeszłości i obecnie inicjatyw, zmierzających do braterskiej współpracy w duchu Ewangelii. W opinii wielu wynik tej służby będzie miał znaczący wpływ na obraz Kościoła w trzecim tysiącleciu. Pragnę bardzo serdecznie polecić tę książkę tym wszystkim, którym nie jest obca troska o dzieło misyjne Kościoła. W miłości Słowa Bożego o. Ireneusz Piskorek Prowincjał Polskiej Prowincji Zgromadzenia Słowa Bożego WPROWADZENIE Niniejsza książka jest plonem mojej przyjaźni ze Zgromadzeniem Słowa Bożego, zadzierzgniętej na początku lat osiemdziesiątych za sprawą nieżyjącego już śp. o. Eugeniusza Śliwki. Organizował on wówczas w Misyjnym Seminarium Duchownym w Pieniężnie sesje eklezjologiczno-misjologiczne i religioznawcze, cieszące się dużą popularnością. Podejmowały one bardzo ważne dla Kościoła tematy. Przyjeżdżając na sesje poświęcone m.in. Kościołowi katolickiemu w Chinach, teologii wyzwolenia, Karaimom, hinduizmowi, buddyzmowi itp., wzbogacałem swą wiedzę, a jednocześnie poznawałem Zgromadzenie, jego charyzmat, duchowość i działalność, a także konkretnych ojców i braci, stanowiących zarówno personel seminarium, jak i misjonarzy przyjeżdżających tam ze wszystkich kontynentów w odwiedziny lub na wypoczynek. Imponowali mi swoją otwartością, brakiem zaściankowości i patrzeniem na świat z szerszej niż tylko polskiej perspektywy. Z wieloma zawarłem bliższe znajomości, które z czasem przerodziły się w trwające po dziś dzień przyjaźnie. W 1989 r. byłem świadkiem, jak podczas sesji „Chrześcijaństwo w Związku Radzieckim w dobie pierestrojki i głasnostii" rodziła się koncepcja zaangażowania Zgromadzenia Słowa Bożego na Wschodzie. Później, w nowej już rzeczywistości, przyglądałem się, jak jest ona realizowana. Na szlakach reporterskich wędrówek spotkałem wielu, dawnych znajomych, którzy zdecydowali się na podjęcie pracy na Wschodzie. Korzystając z ich zaproszeń, odwiedzałem werbistowskie placówki w rejonie Baranowicz na Białorusi, Wierzbowca i Nowej Uszycy na Ukrainie, a później w stolicy Rosji, Moskwie, a także w Wołogdzie i Tambowie. Obserwowałem, jak niewielki dystrykt wschodni, kierowany przez o. Jerzego Mazura, przekształca się w dużą regię. która na wniosek jej organizatora została nazwana „Ural". Dużym przeżyciem była dla mnie pierwsza wyprawa na Syberię, gdzie w Irkucku o. Jerzy Mazur, wyświęcony tam na biskupa, został administratorem apostolskim wschodniej Syberii. Byłem na uroczystości poświęcenia placu pod budowę nowej katedry. Zwiedziłem okolice Irkucka i Bajkału. Po roku, korzystając z zaproszenia biskupa Jerzego, jeszcze raz pojechałem do Irkucka, by szczegółowo relacjonować dla czytelników „Gościa Niedzielnego" budowanie przez niego zrębów nowej diecezji. Odwiedziłem wszystkie funkcjonujące wówczas w administraturze parafie. Plonem moich wizyt były nie tylko relacje na łamach wspomnianego tygodnika, ale również książka Za Bajkałem. Zrządzeniem Opatrzności stała się ona swoistym świadectwem jego osiągnięć pasterskich na Syberii i Dalekim Wschodzie, bowiem tuż po ukazaniu się książki biskup Mazur został wydalony z Rosji. Na przełomie wieków Regia Ural Zgromadzenia Słowa Bożego - mimo wielu trudności i przeszkód - rozwijała się, tworząc nowe placówki. Wspólnie z o. Michałem Studnikiem, który właśnie został dyrektorem Wydawnictwa Księży Werbistów VERBINUM, doszliśmy do wniosku, że warto by dotychczasowy „dorobek" Zgromadzenia na Wschodzie udokumentować w formie książkowej. Ojciec Michał ponadto zaproponował, by w pracy tej przybliżyć także działalność zakonnic z misyjnego Zgromadzenia Sióstr Służebnic Ducha Świętego, których posługa w Rosji i na Ukrainie także zaczęła przynosić znaczący plon. Był to zamiar ambitny. By go zrealizować, trzeba było odwiedzić trzy kraje, dwa kontynenty i przelecieć samolotem kilkanaście tysięcy kilometrów. Zacząłem swoja wyprawę od Ukrainy, gdzie na Podolu, na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, stanowiących miejsce akcji Ogniem i miecza i Pana Wołodyjowskiego Henryka Sienkiewicza, swoje placówki miały zarówno siostry służebnice Ducha Świętego, jak i księża werbiści. Dzięki pomocy o. Adama Kruczyńskiego mogłem odwiedzić wszystkie werbistowskie parafie. Poznałem specyfikę pracy werbistów i werbistek, a także powikłane losy wiernych z ich parafii, w olbrzymiej większości mających polskie korzenie i często płacących najwyższa cenę za wierność Chrystusowi. Dane mi było nawiedzić na cmentarzu w Wierzbowcu grób ks. Józefa Kuczyńskiego, który w łagrach spędził 17 lat i z heroizmem do końca swych dni służył tutejszym wiernym, będąc prawdziwym świadkiem wiary. Mogłem podziwiać cichą, mrówczą, ale skuteczną pracę sióstr, mających duże osiągnięcia w katechizacji dorosłych i dzieci, a także na niwie charytatywnej. Zobaczyłem piękne naddniestrzańskie krajobrazy i opisywane przez Henryka Sienkiewicza jary. Poznałem również realia, w jakich werbiści odbudowują zniszczone przez władze sowieckie struktury Kościoła katolickiego. Po kilkunastu dniach wróciłem do kraju i zacząłem przygotowywać się do wyjazdu na Białoruś, gdzie w Baranowiczach werbiści zbudowali centrum misyjne, a także parafię. Byłem już w tym mieście wiele razy i z prawdziwą przyjemnością jechałem odwiedzić stare kąty. W odróżnieniu od poprzednich wyjazdów ten był bardziej skomplikowany. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej skończyły się, niestety, wyjazdy służbowe na stempel AB i trzeba było wyrabiać wizę. Werbiści w Baranowiczach byli jak zwykle gościnni i dość szybko udało mi się zebrać niezbędny materiał do napisania obszernego rozdziału o działalności Zgromadzenia w tym mieście. To miejsce ma swój genius loci. Tu, na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej, werbiści założyli drugą po Wieżowce placówkę na Wschodzie. Ówcześni przełożeni chcieli ją rozwijać i nie jest wykluczone, że gdyby nie wojna, to dziś mieściłaby się w Baranowiczach centralna placówka Polskiej Prowincji Zgromadzenia. Dzięki wyobraźni obecnego ordynariusza ełckiego, biskupa Jerzego Mazura, stworzony przez niego ośrodek w Baranowiczach odgrywa niezmiernie ważną rolę w Kościele na Białorusi i oddziaływuje na Rosję. To w nim swoje misjonarskie ostrogi zdobywało większość pracujących na Wschodzie polskich werbistów. Z rejonu baranowickiego, najbardziej katolickiego na Białorusi, wywodzi się też sporo werbistowskich powołań. Przez Baranowicze dane mi było przejechać dwa miesiące później jeszcze raz, gdy udawałem się pociągiem do Petersburga. Tutaj znajduje się dom formacyjny, w którym kształcący się w Wyższym Seminarium Duchownym werbistowscy klerycy zdobywają kolejne stopnie swego zakonnego wtajemniczenia. Przebywając w domu powstałym z dwu połączonych i wyremontowanych mieszkań komunalnych w kamienicy pamiętającej czasy, gdy Petersburg był jeszcze stolicą Rosji, towarzyszyłem przez kilka dni posłudze ojców i braci, zajmujących się wychowywaniem werbistowskiego narybku. Obserwowałem również ich pracę związaniem z budowaniem na obrzeżu miasta domu rekolekcyjnego, a także z zakładaniem kolejnej werbistowskiej parafii. Organizując ją, werbiści zaczęli niejako sięgać samych korzeni Kościoła katolickiego nie tylko w Petersburgu, ale i w całej Rosji. Bo w świątyni, przekazanej im przez władze i znajdującej się niegdyś na największym petersburskim cmentarzu, zostali pochowani wszyscy metropolici mohylewscy, którzy - rzecz jasna - byli Polakami. W polskie ślady wstąpili werbiści także w kolejnych placówkach, które odwiedziłem w Wołogdzie i Jarosławiu. Początki parafii w Wołogdzie są bowiem związane z rodziną Korzemowskich (z którą jako dziecko przebywał na wygnaniu przyszły pisarz Józef Conrad Korzeniowski), a jarosławskiej - z arcybiskupem Szczęsnym Felińskim. Przez 20 lat metropolita warszawski przebywał na zesłaniu nad Wołgą, służąc jako kapłan Polakom, którzy w podobny sposób jak on trafili w te strony. W Wołogdzie gościłem także u sióstr służebniczek Ducha Świętego, będących podporą tamtejszej parafii. Wrosły one w pejzaż tego miasta i są bardzo dobrze odbierane przez ludzi ze względu na swą działalność charytatywną. Sporo wrażeń dostarczyła mi wizyta w Tammowie, w którym werbiści stworzyli parafię z prawdziwego zdarzenia. Podczas pobytu w Moskwie odwiedziłem najpierw najstarszą placówkę werbistowską w stolicy Rosji, potocznie zwaną „Na Tiszynce", a później dom „Na Tagance", przygotowywany na siedzibę regionalatu. Zapoznałem się również ze wszystkimi problemami związanymi z tworzeniem przez werbistów parafii św. Olgi w Moskwie. Odwiedziłem tam również najstarszy w Rosji dom sióstr służebnic Ducha Świętego. Z Moskwy samolotem udałem się do Błagowieszczeńska nad Amurem na Dalekim Wschodzie, gdzie przeżyłem wspaniałą przygodę. Już samo przebywanie w mieście nad Amurem budziło we mnie dreszczyk emocji. Zwłaszcza wieczorem, gdy po drugiej stronie Amuru rozświetlały się neony Heihe. Z mieszkania werbistów, znajdującego się na dziewiątym piętrze bloku, stojącego tuż przy granicy, było je doskonale widać. Z Błagowieszczeńska samolotem dotarłem do Irkucka, czyli stolicy diecezji św. Józefa, utworzonej na bazie Administratury Wschodniej Syberii. Tam niejako dokonałem swoistego podsumowania udziału werbistów i sióstr służebnic Ducha Świętego w jej powstaniu i rozwoju. Po raz kolejny zobaczyłem Bajkał. Z Irkucka samolotem wróciłem do Moskwy, aby uzupełnić zebrane materiały i przeprowadzić ostatnie rozmowy. Po kilku dniach wróciłem do kraju. W domu mogłem już przystąpić do pisania. Wcześniej jednak przejrzałem cały szereg prac poświęconych Kościołowi katolickiemu w Rosji i Związku Radzieckim z fundamentalnymi w tej mierze pracami ks. prof. Romana Dzwonkowskiego SAC na czele. Spis najważniejszych opracowań znajduje się na końcu książki. Marek A. Koprowski
Marek A. Koprowski, Po obu strona Uralu, ISBN 83-7192-274-4 , Verbinum, Warszawa 2006, format: 140 x 200 , ss. 363, oprawa miękka